niedziela, 5 maja 2013

Moje zmory i plan tygodniowy
Kila słów o mojej figurze. Jestem typowym jabłkiem, a moją zmorą jest brzuch i biust. Nogi chudną mi najszybciej, a reszta pozostaje i wyglądam bardzo komicznie, a mianowicie kulka na patykach. Odchudzam się od zawsze. Pamiętam, że tak znacząco przytyłam w gimnazjum waga sięgała jakiś 80 kg, potem zaczęłam chodzić na siłownię i popadać w obsesję ważenia się i liczenia kalorii. Wszystko zapisywałam, podliczałam i ważyłam się za każdym razem gdy weszłam do łazienki. Gdy waga tylko lekko wzrosła był to powód do głodzenia się i ograniczenia ilości kalorii do nawet 500. To był chyba największy mój błąd życiowy w dziedzinie żywienia, osiągnęłam wtedy wagę 63 kg. Czułam się świetnie, ale za to zaczęłam się wynagradzać. Potem było liceum i znowu waga w przedziale 70-75 kg. Na pierwszym roku studiów poszłam do dietetyka. Polecam każdemu, na pewno w waszym mieście jest dietetyk na NFZ. Ja takiego znalazłam u siebie w mieście. Szczerze wiadomo będąc studentem nie ma się zbyt wiele kasy w szczególności gdy trzeba wydać majątek na książki, których jest ciągle mało.Wtedy ważyłam 75 kg, czułam się okropnie. Zmiana trybu życia, spędzanie prawie całego dnia na dojazdach na drugi koniec miasta i lenistwo połączone z bardzo siedzącym trybem dało efekt w postaci ,, nie patrzę na to co i ile jem, ważne by było słodkie i poprawił mi się humor,,. Pani ułożyła mi dietę co spowodowało spadek -5 kg. Nie była bym sobą gdybym nie wpadła na cudowny pomysł porzucenia tego wszystkiego,, bo życie jest takie krótkie,a ja będę się chwastami zapychać, przecież jak schudłam u dietetyka to teraz na pewno nie przytyję,,.  I przytyłam. Swoją walkę o nową siebie zaczęłam 1 stycznia tego roku. Zaczęłam znowu jeść zgodnie z zaleceniami pani dietetyk, ćwiczyć z Ewą Chodakowską, Mel B i na rowerku stacjonarnym. Efektów nie było jakiś zaskakujących bo po tygodniu odpuszczałam i znowu zaczynałam od początku. ,, Bo przecież nie wyglądam tak strasznie,,. Moment decydujący przyszedł gdy zachorowałam na zatoki i poszłam do lekarza, poprosiłam czy mogę się zważyć (moja waga roztrzaskała się w drobny mak jakieś dobre pół roku temu- i dzięki Bogu).Ku mojemu zdziwieniu ukazało się 74 kg- dobrze i źle jednocześnie, a słowa doktorki  ,, matko kochana, ale jesteś nabita, nie wyglądasz na tyle, ale i tak sporo ważysz,, wkręciły mi się w umysł głęboko. To był dokładnie 25 marca tego roku. Brzuch miałam wtedy bardzo duży, talia 80 cm, na wysokości pępka 90 cm, a pod pępkiem 95 cm, jedynie uda jakoś się trzymały 52 cm. Wszystko ukrywałam i ukrywam do tej pory pod szerokimi ubraniami. I nadszedł ten dzień, kiedy z dobrą koleżanką w autobusie postanowiłyśmy zrobić coś dla siebie i zapisałyśmy się na fitness. Od 24 kwietnia ćwiczę regularnie i już widzę efekty w postaci  lepszego samopoczucia, napiętej skóry i spadku cm- co mnie bardzo cieszy. Wróciłam też do starego dobrego nawyku kontroli tego co jem- dzienniczek. Gdy dojdę do wniosku, że mam potrzebę konsultacji wezmę go ze sobą do pani dietetyk. Czasami mam ochotę kupić wagę, ale boję się obsesji więc zastąpiłam wagę centymetrem. Będę się ważyć regularnie raz w miesiącu. Dodam jeszcze, że mam 171 cm wzrostu - kawał baby ze mnie ;) Kobietki drogie lato tuż, tuż !! :)
wymiary dzisiaj rano :)
część ciała wymiary w cm
udo 48
brzuch pępek 85
brzuch na dole 93
talia 78
biust 103
biodra 97
ramie 28


plan na nowy tydzień od 6. maja

poniedziałek wtorek środa czwartek piątek sobota niedziela







uczelnia uczelnia uczelnia uczelnia uczelnia szkoła szkoła




























20:30 EnergyDance Skalpel 19:00 Cellustop Pilates/Skalpel 18:00 Zgrabna Sylwetka Skalpel wolne

brazylijskie pośladki Mel B 20:00 Zumba bp Mel B 19:00 AtB bp Mel B

troszkę obrazkowej motywacji : )





Tymczasem ja korzystam z pięknej pogody i idę na rower !!

2 komentarze:

  1. ciekawa historia. Trzymam za Ciebie kciuki :) uda się !

    Zapraszam
    zdrowiezwyboru.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. 171 cm to nie jest kawał baby ;D Ja mam 180 cm :P

    OdpowiedzUsuń